Cape Horn - najbardziej na południe wysunięty przylądek kontynentu amerykańskiego, cieszy się wśród żeglarzy wyjątkowo złą sławą. Mimo to, a może właśnie dlatego, okolice Cabo de Hornos działały na żeglarzy jak magnes i uchodzą do tej pory za bramę, przez którą tylko najśmielsi mogą wejść do krainy najwyższego wtajemniczenia żeglarskiego.